trucizna
Trucizna to gra o warzeniu eliksirów, które jak to zwykle w świecie graczy bywa, tworzy się za pomocą kart. Jak dokładnie to wygląda? Otóż na początku każdej rundy jeden z graczy tasuje talię i rozdaje wszystkie karty pomiędzy graczy. Następnie uczestnicy rozgrywki wykładają po jednej karcie eliksiru lub trucizny tworząc w ten sposób trzy kociołki o różnych kolorach (niebieski czerwony i fioletowy). Karty eliksirów, oprócz zróżnicowanego ubarwienia, mają także odmienne wartości, dlatego też trzeba uważać aby suma włożonych do kociołka kart nie przekroczyła liczby 13. Jeśli tak się stanie osoba, która dołożyła kartę przeważającą musi zabrać wszystkie dotychczasowe karty formujące kociołek. Karty te odkładane są na bok, a pod koniec rundy przekształcają się w ujemne punkty gracza. Oprócz kart eliksirów w grze występują jeszcze zielone karty trucizny, które można umieszczać w dowolnym kociołku. Każda runda kończy się w momencie, w którym zagrane zostaną wszystkie karty. Wówczas następuje zliczanie punktów - karty eliksirów liczone są jako 1 punkt ujemny, natomiast trucizny jako 2. Ponadto gracze, którzy posiadają najwięcej kart danego koloru stają się odporni na działanie eliksiru, przez co punkty ujemne za karty tej barwy nie są im liczone. Gra kończy się kiedy każdy z graczy przyjmie funkcję rozdającego. Wszystkie punkty są wtedy sumowane, a zwycięzcą zostaje osoba posiadająca ich najmniej.
Trucizna jest aktualnie jednym z moich ulubionych fillerów. Dlaczego? Bo ma proste i dobrze rozpisane zasady, które można wytłumaczyć dosłownie w 2 minuty. Bo sprawdza się w każdym gronie i każdym osobowym wariancie liczbowym. Bo ma miłą dla oka i przede wszystkim adekwatną do tematyki i tytułu szatę graficzną. Bo jej rozmiar sprawia, że można ją zabrać praktycznie wszędzie i co więcej chce się ją tam zabierać. I jeszcze dlatego, że choć wydaje się być banalną gierką dla dzieci wymaga nie tylko szczęścia, ale także odrobiny strategii.
A wady? Przede wszystkim spore uproszczenie kart. Rozumiem oczywiście zamysł autora by ludziom w głowach (i kociołkach) nie mieszać różnym wyglądem poszczególnych mikstur, jednak ten sam efekt można było uzyskać stosując jedynie odpowiednią kolorystykę płynów - obrazki butelek w których się one znajdują mogły być inne na każdej z kart.
Plusy i Minusy
|
|