|
|
king of new york
King of New York to kolejne dzieło Richarda Garfielda- autora King od Tokyo. Tutaj również wcielamy się w role walczących ze sobą potworów starających się przejąć władzę nad metropolią. I podobnie jak w poprzedniej grze aby tego dokonać rzucamy 6 kośćmi i stosujemy się do ich wyników. Różnica polega na tym, że w tej wersji gra zyskała charakter planszówki, a na kościach, obok znanych nam już symboli pojawiły się trzy nowe. Ale może po kolei...
Na początku rozgrywki na stole rozkładamy planszę i na każdym z 5 obszarów na jakie jest podzielona kładziemy 3 stosy po 3 żetony budynków, obok planszy wykładamy kartę Statua Wolności oraz Supergwiazda, następnie tasujemy ozostałe karty i 3 wierzchnie wykładamy odkryte tworząc z nich ogólnodostępny sklep, a na koniec każdy z graczy wybiera sobie monstrum jakim chce kierować zabierając jego figurkę oraz odpowiadającą mu mini planszę, na której w miejscu punktów zwycięstwa ustawia 0, a w miejscu liczby żyć 10 i tak przygotowani losujemy gracza rozpoczynającego (zostaje nim osoba, która na wyrzuconych kościach będzie miała najwięcej symboli łapek/pazurków; w przypadku remisu-dogrywka). Po wyłonieniu pierwszego gracza, który automatycznie wchodzi do Manhattanu każdy wprowadza swojego potwora na planszę pamiętając o tym, że w 1 dzielnicy Nowego Yorku przebywać mogą maksymalnie 2 bestie i od tego momentu zabawa się rozpoczyna. Pierwszy gracz rzuca kośćmi, mając prawo do 2 przerzutów, i stosuje się do otrzymanych wyników. Mogą nimi być następujące symbole:
- błyskawica- daje kostkę energii, za którą można nabyć karty
- serce- pozwala na regenerację
- łapka/pazurek- oznacza atak (osoba znajdująca się na Manhattanie uderza w potwory przebywające w pozostałych dzielnicach i odwrotnie)
- budynek- sprawia, że możemy zniszczyć budynek lub jednostkę wojskową znajdujące się na zajmowanym przez nas terenie
- czaszka- wyrzucenie 1 sprawia, że atakują nas wszystkie jednostki wojskowe na zajmowanym przez nas obszarze, 2- jednostki wojskowe atakują nas oraz osobę przebywającą z nami w tej samej dzielnicy, 3- jednostki wojskowe na wszystkich terenach atakują, wszystkich graczy, którzy się na nich znajdują; ponadto wyrzucenie 3 czaszek umożliwia nam zabranie karty Statua Wolności, która zapewnia 3 punkty zwycięstwa, posiadamy ją (oraz wspomniane punkty) jednak tylko do momentu gdy ktoś inny swoim rzucie nie powtórzy naszego sukcesu
- gwiazda- wyrzucenie 3 pozwala nam na zabranie karty Supergwiazda i przyznanie sobie 1 punktu zwycięstwa za owe 3 symbole oraz po 1 za każdą nadplanową gwiazdę; także tą kartę tracimy w momencie gdy ktoś inny dokona tego samego manewru, zdobyte w ten sposób punkty w odróżnieniu od wyżej wspomnianej karty możemy jednak zachować.
Po rozpatrzeniu symboli na kościach gracz ma możliwość przemieszczenia się do dowolnej dzielnicy, bądź będąc na Manhattanie przejścia na wyższy jego poziom. Manhattan składa się bowiem z 3 kondygnacji, które zapewniają określone profity 1- punkt zwycięstwa i znacznik energii, 2- 2 punkty oraz 1 znacznik, 3- 2 punkty i 2 znaczniki.
Gra toczy się do momentu, gdy na planszy pozostanie tylko jedna bestia lub gdy któryś z graczy zdobędzie 20 punktów zwycięstwa.
King of New York urzeka przede wszystkim pięknym i dopracowanym w najmniejszych szczegółach wykonaniem. Na jego plus przemawiają także czytelne i zręcznie rozpisane zasady, które da się wytłumaczyć w kilka minut oraz dobra skalowalność (ktoś kto lubi gdy na planszy mnóstwo się dzieje może być innego zdania, ale mnie grało się równie przyjemnie zarówno w składzie dwuosobowym, jak i maksymalnie rozszerzonym). Gra jest naprawdę świetna i na pewno będzie gościć na naszym stole wiele razy, ale...
No właśnie bo jest przecież pewne ale,,, grając w KoNY nie sposób nie czynić porównań do jego wielkiego poprzednika King of Tokyo. I choć te wypadają na korzyść nowszej pozycji, która zapewnia nam jeszcze więcej opcji i dróg do zwycięstwa to zastanawiam się czy zastosowana w Nowym Yorku mechanika jest na tyle innowacyjna by warto było robić z niej nową grę. I moja odpowiedź brzmi raaaaczej nieeee. Jest to niewątpliwie bardziej rozbudowana wersja KoT wprowadzająca nowe, świeże i ciekawe elementy, ale dla mnie to wciąż tylko wersja mocno bazująca na pierwowzorze. Czy zatem kupować King of New York? Jeśli ma to być wybór między posiadaniem 1 z 2 omówionych gier autora to zdecydowanie tak bo w Nowym Yorku znajdziemy więcej atrakcji niż w Tokyo. Posiadanie w kolekcji obu pudeł uważam jednak za pomysł zarezerwowany wyłącznie dla prawdziwych fanów.
Na początku rozgrywki na stole rozkładamy planszę i na każdym z 5 obszarów na jakie jest podzielona kładziemy 3 stosy po 3 żetony budynków, obok planszy wykładamy kartę Statua Wolności oraz Supergwiazda, następnie tasujemy ozostałe karty i 3 wierzchnie wykładamy odkryte tworząc z nich ogólnodostępny sklep, a na koniec każdy z graczy wybiera sobie monstrum jakim chce kierować zabierając jego figurkę oraz odpowiadającą mu mini planszę, na której w miejscu punktów zwycięstwa ustawia 0, a w miejscu liczby żyć 10 i tak przygotowani losujemy gracza rozpoczynającego (zostaje nim osoba, która na wyrzuconych kościach będzie miała najwięcej symboli łapek/pazurków; w przypadku remisu-dogrywka). Po wyłonieniu pierwszego gracza, który automatycznie wchodzi do Manhattanu każdy wprowadza swojego potwora na planszę pamiętając o tym, że w 1 dzielnicy Nowego Yorku przebywać mogą maksymalnie 2 bestie i od tego momentu zabawa się rozpoczyna. Pierwszy gracz rzuca kośćmi, mając prawo do 2 przerzutów, i stosuje się do otrzymanych wyników. Mogą nimi być następujące symbole:
- błyskawica- daje kostkę energii, za którą można nabyć karty
- serce- pozwala na regenerację
- łapka/pazurek- oznacza atak (osoba znajdująca się na Manhattanie uderza w potwory przebywające w pozostałych dzielnicach i odwrotnie)
- budynek- sprawia, że możemy zniszczyć budynek lub jednostkę wojskową znajdujące się na zajmowanym przez nas terenie
- czaszka- wyrzucenie 1 sprawia, że atakują nas wszystkie jednostki wojskowe na zajmowanym przez nas obszarze, 2- jednostki wojskowe atakują nas oraz osobę przebywającą z nami w tej samej dzielnicy, 3- jednostki wojskowe na wszystkich terenach atakują, wszystkich graczy, którzy się na nich znajdują; ponadto wyrzucenie 3 czaszek umożliwia nam zabranie karty Statua Wolności, która zapewnia 3 punkty zwycięstwa, posiadamy ją (oraz wspomniane punkty) jednak tylko do momentu gdy ktoś inny swoim rzucie nie powtórzy naszego sukcesu
- gwiazda- wyrzucenie 3 pozwala nam na zabranie karty Supergwiazda i przyznanie sobie 1 punktu zwycięstwa za owe 3 symbole oraz po 1 za każdą nadplanową gwiazdę; także tą kartę tracimy w momencie gdy ktoś inny dokona tego samego manewru, zdobyte w ten sposób punkty w odróżnieniu od wyżej wspomnianej karty możemy jednak zachować.
Po rozpatrzeniu symboli na kościach gracz ma możliwość przemieszczenia się do dowolnej dzielnicy, bądź będąc na Manhattanie przejścia na wyższy jego poziom. Manhattan składa się bowiem z 3 kondygnacji, które zapewniają określone profity 1- punkt zwycięstwa i znacznik energii, 2- 2 punkty oraz 1 znacznik, 3- 2 punkty i 2 znaczniki.
Gra toczy się do momentu, gdy na planszy pozostanie tylko jedna bestia lub gdy któryś z graczy zdobędzie 20 punktów zwycięstwa.
King of New York urzeka przede wszystkim pięknym i dopracowanym w najmniejszych szczegółach wykonaniem. Na jego plus przemawiają także czytelne i zręcznie rozpisane zasady, które da się wytłumaczyć w kilka minut oraz dobra skalowalność (ktoś kto lubi gdy na planszy mnóstwo się dzieje może być innego zdania, ale mnie grało się równie przyjemnie zarówno w składzie dwuosobowym, jak i maksymalnie rozszerzonym). Gra jest naprawdę świetna i na pewno będzie gościć na naszym stole wiele razy, ale...
No właśnie bo jest przecież pewne ale,,, grając w KoNY nie sposób nie czynić porównań do jego wielkiego poprzednika King of Tokyo. I choć te wypadają na korzyść nowszej pozycji, która zapewnia nam jeszcze więcej opcji i dróg do zwycięstwa to zastanawiam się czy zastosowana w Nowym Yorku mechanika jest na tyle innowacyjna by warto było robić z niej nową grę. I moja odpowiedź brzmi raaaaczej nieeee. Jest to niewątpliwie bardziej rozbudowana wersja KoT wprowadzająca nowe, świeże i ciekawe elementy, ale dla mnie to wciąż tylko wersja mocno bazująca na pierwowzorze. Czy zatem kupować King of New York? Jeśli ma to być wybór między posiadaniem 1 z 2 omówionych gier autora to zdecydowanie tak bo w Nowym Yorku znajdziemy więcej atrakcji niż w Tokyo. Posiadanie w kolekcji obu pudeł uważam jednak za pomysł zarezerwowany wyłącznie dla prawdziwych fanów.
Plusy i Minusy
|
|
Moim zdaniem... nie można zarzucić wiele tej grze. King of New York udoskonalił świetną już mechanikę z King of Tokyo. Jako najważniejszą zmianę potraktowałbym wprowadzenie budynków, które nasze potwory mogą niszczyć i zdobywać w ten sposób dodatkowe punkty zwycięstwa. W KoT możliwości zdobycia punktów było niewiele- albo udało ci się wykulać na kościach odpowiednią sekwencję, albo zakupić jedną na sto kartę... oczywiście mogłeś przebywać w Tokyo i zdobywać 2 punkty na turę, ale przy rozgrywce wieloosobowej nikt w Tokyo nie przetrwał więcej niż 3 tury. W King of New York natomiast do dostępnych opcji dochodzi niszczenie budynków, które to mogą dać od 1 do 3 punktów zwycięstwa, można też zdobyć w ten sposób energię na zakup kart lub nawet odzyskać punkty życia- co jest ekstremalnie przydatne gdy znajdujemy się na Manhattanie- jako że przebywając tam tracimy zdolność regeneracji za pomocą kości.
Dzięki wprowadzonym zmianom gra wymaga większej dozy strategicznego myślenia- większość rozgrywek w King of Tokyo kończyła się śmiercią przedostatniego potwora, jako że łatwiej było stracić życie niż zdobyć 20 punktów zwycięstwa, natomiast w King of New York obie strategie są sobie równe, łatwo zaatakować przeciwnika, ale równie łatwo zdobyć punkty zwycięstwa, przez co każdy może grać w wybranym przez siebie stylu.
Ogólnie grę uważam za bardzo udaną- mam do niej tylko 2 zastrzeżenia:
Po pierwsze, potwory jakimi przyjdzie nam grać są według mnie o wiele mniej interesujące niż te z King of Tokyo- w mojej grupie graczy, jak się okazało, tylko ja odniosłem takie wrażenie, ale cóż- według mnie potwory z wcześniejszej gry były ciekawsze bo przywodziły mi na myśl potwory ze starych filmów jakie oglądałem w dzieciństwie- Goddzila, MechaGodzilla, King Kong, Gigantyczne Roboty no i Kraken postrach mórz. Natomiast te w King of New York są według mnie jakieś takie niewyraźne (i żadna ilość Rutinoscorbinu tu nie pomorze), otóż mamy niby King Konga (białego z jakimiś techno gadżetami), olbrzymią rybę no i T-Rexa... w kowbojskim kapeluszu... (??)
No ale jak pisałem, tylko mnie się te postacie nie podobały- nadal są bardzo kolorowe i bardzo ładnie narysowane, ale chyba do następnej gry wyciągnę jakiegoś potwora z King of Tokyo i będę nim grał, a co tam. Co fajne, plansza jest w pełni kompatybilna z potworami z KoT :)
Drugą rzeczą jaka mi się nie podoba jest to, że każdym potworem gra się dokładnie tak samo, nieważne czy grasz małpa, rybą czy smokiem- na rozgrywkę nie ma to kompletnie żadnego wpływu- i tu pojawia się mój problem... otóż tak samo było z KoT dopóki nie wprowadzono dodatku Power Up, który to dawał każdemu potworowi unikalne zdolności zapewniając przez to unikatowy styl gry. Dlaczego czegoś takiego nie zaimplementowano w King of New York? Zakładam, że za parę miesięcy zobaczymy dodatek do tej gry, który właśnie to zrobi- i tak, na pewno go kupię- wolałbym jednak otrzymać go to już w podstawce bo denerwuje mnie fakt, że coś takiego nie jest od razu dołączone do gry! Jeśli ktoś chciałby grać w prostszą wersję mógłby po prostu ignorować zdolności potworów, ale ja osobiście lubię gry niesymetryczne, w których każdy gracz musi obmyślić własną strategię zwycięstwa. Wydaje mi się, że po prostu wydawca zwęszył sposób na zarobienie ciut więcej poprzez wydanie osobnego dodatku- i tak, rozumiem ze opracowanie czegoś takiego zabiera sporo czasu, ale nie wierzę, że twórca nie brał tego pod uwagę rozpoczynając pracę nad tą gra. No ale co tam, jeśli dodatek będzie na równie dobrym poziomie co Power Up to z pewnością wart będzie swojej ceny.
Ale gra nadal mi się bardzo podoba, na tyle, że jako pierwsza została przez znas opracowana w postaci wideoinstrukcji, dzięki czemu możecie się nauczyć grać w nią w mniej niż 10 minut
Dzięki wprowadzonym zmianom gra wymaga większej dozy strategicznego myślenia- większość rozgrywek w King of Tokyo kończyła się śmiercią przedostatniego potwora, jako że łatwiej było stracić życie niż zdobyć 20 punktów zwycięstwa, natomiast w King of New York obie strategie są sobie równe, łatwo zaatakować przeciwnika, ale równie łatwo zdobyć punkty zwycięstwa, przez co każdy może grać w wybranym przez siebie stylu.
Ogólnie grę uważam za bardzo udaną- mam do niej tylko 2 zastrzeżenia:
Po pierwsze, potwory jakimi przyjdzie nam grać są według mnie o wiele mniej interesujące niż te z King of Tokyo- w mojej grupie graczy, jak się okazało, tylko ja odniosłem takie wrażenie, ale cóż- według mnie potwory z wcześniejszej gry były ciekawsze bo przywodziły mi na myśl potwory ze starych filmów jakie oglądałem w dzieciństwie- Goddzila, MechaGodzilla, King Kong, Gigantyczne Roboty no i Kraken postrach mórz. Natomiast te w King of New York są według mnie jakieś takie niewyraźne (i żadna ilość Rutinoscorbinu tu nie pomorze), otóż mamy niby King Konga (białego z jakimiś techno gadżetami), olbrzymią rybę no i T-Rexa... w kowbojskim kapeluszu... (??)
No ale jak pisałem, tylko mnie się te postacie nie podobały- nadal są bardzo kolorowe i bardzo ładnie narysowane, ale chyba do następnej gry wyciągnę jakiegoś potwora z King of Tokyo i będę nim grał, a co tam. Co fajne, plansza jest w pełni kompatybilna z potworami z KoT :)
Drugą rzeczą jaka mi się nie podoba jest to, że każdym potworem gra się dokładnie tak samo, nieważne czy grasz małpa, rybą czy smokiem- na rozgrywkę nie ma to kompletnie żadnego wpływu- i tu pojawia się mój problem... otóż tak samo było z KoT dopóki nie wprowadzono dodatku Power Up, który to dawał każdemu potworowi unikalne zdolności zapewniając przez to unikatowy styl gry. Dlaczego czegoś takiego nie zaimplementowano w King of New York? Zakładam, że za parę miesięcy zobaczymy dodatek do tej gry, który właśnie to zrobi- i tak, na pewno go kupię- wolałbym jednak otrzymać go to już w podstawce bo denerwuje mnie fakt, że coś takiego nie jest od razu dołączone do gry! Jeśli ktoś chciałby grać w prostszą wersję mógłby po prostu ignorować zdolności potworów, ale ja osobiście lubię gry niesymetryczne, w których każdy gracz musi obmyślić własną strategię zwycięstwa. Wydaje mi się, że po prostu wydawca zwęszył sposób na zarobienie ciut więcej poprzez wydanie osobnego dodatku- i tak, rozumiem ze opracowanie czegoś takiego zabiera sporo czasu, ale nie wierzę, że twórca nie brał tego pod uwagę rozpoczynając pracę nad tą gra. No ale co tam, jeśli dodatek będzie na równie dobrym poziomie co Power Up to z pewnością wart będzie swojej ceny.
Ale gra nadal mi się bardzo podoba, na tyle, że jako pierwsza została przez znas opracowana w postaci wideoinstrukcji, dzięki czemu możecie się nauczyć grać w nią w mniej niż 10 minut
Widget is loading comments...